Promienie słońca wpadały do pokoju przez klin w oknie, rozświetlając niewielkie pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy. Wdychałam zapach rześkiego, porannego powietrza, wypełniając nim całą powierzchnię płuc. Josh leżał tuż przy mnie. Uwielbiałam mu się przyglądać. Bacznie obserwowałam jak jego surowe rysy twarzy, łagodniały pod wpływem uśmiechu. Pieściłam opuszkami palców jego zarost, dotykałam zamkniętych powiek i rzęs, których wachlarz opadał kaskadą na policzki, pozostawiając na nich siwy cień. Splotłam nasze palce ze sobą. Słuchałam jego melodyjnego szeptu jak ulubionej piosenki. Miał łagodny, głęboki głos. Jego szmaragdowe oczy patrzyły na moje nabrzmiałe, pragnące pocałunku wargi. Przysunął się bliżej mnie, a ja poczułam zapach jego perfum, działających na mnie jak afrodyzjak.
- Martwię się o ciebie, Rose - powiedział półgłosem.
- Więc przestań.
- Dajesz mi za dużo powodów do zmartwień.
- Jestem dużą dziewczynką, potrafię o siebie zadbać. - Oplotłam go swoją nogą, moja ręka powędrowała w stronę jego wyrzeźbionego torsu, aż do lędźwi. Delikatny pocałunek, którym go obdarzyłam, po chwili stał się bardziej zachłanny i namiętny. Włożyłam szczupłe palce w szlufki jego spranych dżinsów. Odsunął się ode mnie, ujął dłonią mój podbródek.
- Czym sobie na to zasłużyłem?
- Uszczęśliwiasz mnie - odpowiedziałam. Miałam wrażenie, że kąciki jego ust mimowolnie uniosły się ku górze. Położył moją dłoń na swojej klatce piersiowej, w pobliżu serca. Położyłam się przy nim. Wsłuchując się w niespokojne kołatanie jego serca, zasnęłam.
Otworzyłam oczy.
Poczułam wilgoć kamienia, do którego przylepione było moje półnagie ciało. Omszały, wilgotny kamień. Znajdowałam się w pomieszczeniu, przypominającym kryptę. Nie było się w niej nic, prócz ogromnych, metalowych drzwi.
Ręce i nogi miałam skrępowane łańcuchem, który był przymocowany do jednej ze ścian. Próbowałam wyswobodzić się z uścisku, ale miałam wrażenie, że z każdym szarpnięciem, żelastwo zaciskało się mocniej. Ocierało delikatną skórę moich nadgarstków i kostek. Zawyłam z bólu.
Krzyczałam, ale mój głos odbijał się jedynie głuchym echem od ścian. Zrobiło się duszno, nie miałam czym oddychać. Wydawało mi się, że z pomieszczenia ulatnia się tlen. Brałam ostatnie hausty powietrza.
Wtem, zobaczyłam światło. Uniosłam głowę do góry, jakby łapiąc się ostatniej deski ratunku. Ujrzałam szczelinę. Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła czarna postać. Widziałam jej ciemną, spowitą mgłą sylwetkę. Targały mną skrajne emocje. Strach i silne pragnienie, by zobaczyć mężczyznę.
Wtem, powieki ugięły się pod ciężarem bólu skroni, które pulsowały nie do zniesienia. Czułam jak przez każdy nerw przepływa prąd elektryczny. Rzucało mną po ścianach. Moje ciało podskakiwało, jakby pobudzane respiratorem, aż w końcu bezwiednie opadłam na ziemię. Do moich uszu dotarł dźwięk, trzaśnięcie drzwiami. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nie słyszałam dokładnie, bo po chwili ogromny ból odpłynął, po prostu minął, a ja straciłam przytomność.
Usiłowałam rozprostować nogi, które były podkurczone do klatki piersiowej, ale nie mogłam. Zacisnęłam palce na brzegu prześcieradła, podniosłam się z trudem i zrobiło mi się niedobrze. Zwymiotowałam na podłogę.
To był tylko sen.
Oddychałam z trudem, głowa zdawała się być niezwykle ciężka, ledwo trzymałam ją w pionie. Próbowałam rozmasować kark, ale byłam zbyt skrępowana każdym ruchem, by to zrobić. Po chwili zorientowałam się, że nie ma przy mnie Josha. Zerknęłam na etażerkę, gdzie zwykle zostawiał mi wiadomości, ale tym razem nic na niej nie leżało. Westchnęłam w duchu.
Kiedy w końcu się podniosłam, podeszłam do okna. Spacerowałam palcami po parapecie. Obserwowałam, jak ognista kula powoli obniżała się za linię horyzontu, by ustąpić miejsca nocy. Jej intensywnie złocista postać wędrowała w towarzystwie czerwieni, pomarańczy i róży, które rozmazywały się jakby były namalowane farbą olejną.
Poczułam jak mój żołądek domaga się, bym w końcu go nakarmiła, więc udałam się do kuchni, by coś zjeść.
Na dole zastałam Davida, który w najlepsze krzątał się po całej kuchni. Najprawdopodobniej usiłował przygotować jakiś posiłek.
- Co robisz? - spytałam, obserwując jego poczynania. Błąkał się jak zagubiony jelonek w lesie. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.
- Uczę się tańczyć salsę - odpowiedział. Oczywiście nie omieszkał użyć sarkazmu, który był dla niego typowy.
Wzięłam z blatu szmatę, którą zwinęłam w kulkę i rzuciłam nią w niego. Wykonał sprawny unik i zaśmiał się pod nosem.
- Anna zaraz wraca i chciałem zrobić dla nas coś na kolację. Dawno wspólnie nie jedliśmy - odparł niskim tembrem głosu.
Faktycznie, dawno nie jedliśmy razem. Ostatnio siedzieliśmy w jadalni w czwórkę, kiedy próbowaliśmy przypalonego spaghetti taty i słuchaliśmy mamy, która opowiadała o przeczytanej książce.
David pokusił się nawet, żeby rozpalić ogień w kominku. Spojrzałam na niego i wtedy zrozumiałam, że to całe zamieszanie było desperacką próbą przywrócenia domu, moich rodziców. Chociaż na chwilę.
Podeszłam do niego i zabrałam się za obieranie warzyw do zapiekanki.
Niedługo później usłyszeliśmy szczękanie zamka. Na werandzie stała Anna, jednak nie była sama. Spojrzałam na Davida. Uśmiech, który jeszcze przed chwilą był na jego twarzy, zamienił się w grymas rozczarowania. Do salonu weszła, jak zwykle, wyglądając nienagannie. I wtedy zobaczyłam jego.
Stał tuż za ciocią Anną. Był ubrany w czarną koszulę, której dwa górne guziki były zadziornie odpięte. Trzymał ręce w kieszeni. Uśmiechał się jednym kącikiem ust. Miałam wrażenie, że doskonale wiedział kim jestem. Znowu próbował zwabić mnie swoim magnetyzującym spojrzeniem.
- Kochani, to Tyler - przedstawiła go elegancko ubrana Anna. Wyglądała bardzo szykownie. Widziałam, że długo przygotowywała się przed wyjściem. Miała na sobie małą czarną, która fantastycznie na niej leżała. Wtedy zdałam sobie sprawę, że ciocia Anna wracała z randki.
Spojrzałam na Davida. Patrzył się z obrzydzeniem na matkę, która przyprowadziła ze sobą mężczyznę w jego wieku.
Tyler wykonał krok w naszym kierunku i w tej samej chwili z moich rąk wyślizgnęło się naczynie z zapiekanką, którą wcześniej wyjęłam z piekarnika. Talerz roztrzaskał się w drobny mak. Przykucnęłam i zabrałam się za zbieranie szkła, ale w tym samym momencie poparzyłam się gorącym posiłkiem. Tyler uklęknął tuż obok i ujął moją dłoń, by zobaczyć oparzenie.
- To nic wielkiego - powiedział, nie odrywając wzroku od mojej twarzy. Miałam wrażenie, że nawet nie spojrzał na rękę. - Bardziej martwiłbym się tym - wskazał na moje nadgarstki. Były całe posiniaczone, otarte niemalże do krwi. Obrzęk dochodził aż do łokci. Wyglądały jakby wcześniej były zakute w ciasne kajdany - Co się stało? - zapytał troskliwie.
- Nie widziałam tego wcześniej - szepnęłam zdezorientowana.
Jak to możliwe?
- Musisz na siebie uważać, bo jeszcze stanie ci się krzywda - powiedział. Uśmiechał się kącikiem ust. Zupełnie bezczelnie.
Zawiesiłam wzrok na wargach Tylera i wtedy usłyszałam szept z tyłu głowy:
Miło mi cię poznać, Rose.
Jak to możliwe, że to usłyszałam, skoro jego wargi wciąż były zamknięte?
Po mojej dłoni pociekła strużka krwi. Bordowa, gęsta ciecz zaczęła kapać na podłogę. Powietrze było gęste. Można było powiesić na nim siekierę.
Usłyszałam ponownie ten sam głos:
Z bliska jesteś jeszcze piękniejsza.
___________________________________________________
Tęskniłam za tym.
Tęskniłam za Wami, naprawdę. :) To takie niezwykłe, że dostaję tyle cudownych komentarzy. Jesteście po prostu niezastąpione! Za każdy z nich dziękuję po tysiąckroć. Dziękuję, że ze mną jesteście. Jejku, aż łezka mi się w oku kręciła jak czytałam komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Co myślicie o nowym?
Buziaki, Lenka :*
Hejka Monia :P
Rozdział naprawdę intrygujący. Czyta się go przyjemnie z ciągle wzrastającym napięciem i uczuciem niepewności. Bardzo ciekawi mnie postać Tylera i czy będzie miał coś więcej wspólnego z Rose... Czekam na kolejny rozdział i trzymam za Ciebie kciuki! :)
OdpowiedzUsuńTylera i Rose na pewno będzie coś łączyło. Mają ze sobą wiele wspólnego. :) Dziękuję bardzo! :*
UsuńPozdrawiam cieplutko, Lenka
Dobry, naprawdę dobry rozdział :) twoja twórczość jak zwykle mnie zadziwia i zapewne będzie tak z każdym nowym rozdziałem. Sylwetka Tylera już mnie intryguje i mam nadzieję, że zbliży się do Rose.
OdpowiedzUsuńNadal nie mogę się nacieszyć tym, że znów piszesz <3
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że pojawi się wkrótce :)
Cieplutko pozdrawiam, Zuza ;)
Zuziu!
UsuńDziękuję Ci, że ciągle ze mną jesteś. Naprawdę, jesteś wielka! Aż brak słów jak wdzięczna jestem za Twoją obecność. Dla Ciebie chce się pisać!
Buziaki, Lenka
Rozdział trzyma w napięciu. Jestem ciekawa o co chodzi z tym głosem i jak potoczą się dalsze stosunki między Rose a Tylerem. Kiedy kolejny rozdział? Nie mogę się doczekać. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńNie mam pojęcia, kiedy dodam kolejny rozdział. Na pewno w najbliższym tygodniu. :) Zamierzam dodawać je w tygodniowych odstępach (oczywiście mniej więcej, w tym tygodniu wtorek jest wolny, więc może szybciej :))
Buziaki, Lenka <3
Super rozdział, czekam niecierpliwie na kolejny epizod
OdpowiedzUsuńDziękuję Anonimku! :P
UsuńPozdrawiam, Lenka
Omg, omg jaki cudowny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzyli ten sen nie był tylko snem? A może te rany to jakaś halucynacja? Ja już nie wiem, co jest prawdą, a co nie. Słowa przekazywane myślami od razu skojarzyły mi się z serią "Szeptem". ♥
Ta jej ciotka jest jakaś dziwna. Delikatnie mówiąc. Nic dziwnego, że David patrzył na nią z obrzydzeniem. Gdzie ona poznała tego całego Tylera? Kim on do cholery jest? I dlaczego Rose tak zareagowała? Aj, aż szkoda zapiekanki :CC
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo naprawdę mnie zaintrygowałaś! Pozdrawiam!
Your perfect imperfections
"Szkoda zapiekanki" hahahha :')) Rozbroiłaś mnie tym po prostu. Uwielbiam Twoje komentarze! Mam nadzieję, że wprowadziłam trochę zamieszania, bo taki był mój cel :P Dziękuję Ci bardzo :**
UsuńBuziaki, Lenka.
Mi również skojarzyło się z serią "Szeptem". Rozdział świetny. Przecież ten cały Tyler mógł omotać ciotkę Rose. Pozdrawiam i czekam na nexta :**
OdpowiedzUsuńOwszem, czerpię inspirację z wielu książek i seriali, ale akurat "Szeptem" nie czytałam. :P Dziękuję Ci bardzo :) Jasne, Tyler mógł omotać ciocię Rose, ale z tej Anny to jest niezłe ziółko i pewnie sama wskoczyłaby mu chętnie do łóżka :D
UsuńPozdrawiam cieplutko, Lenka <3
Bardzo podobał mi się klimat snu Rose, uwielbiam lochy :D
OdpowiedzUsuńJednak bardzo niepokoi mnie ten cały Tyler, a na dodatek użył ścieżki mentalnej do komunikowania się! To jest podejrzliwe, a jednocześnie wspaniałe! Wręcz nie mogę się doczekać, gdy dowiem się kim on jest, czym i po co się tu zjawił.
Rozbawiła mnie randka cioci Ann, która niewątpliwie jest szaloną postacią w twoim opowiadaniu. David też jest wspaniały, a do tego Josh... masz po prostu tłumy świetnych i wspaniałych postaci c:
Zaniepokoiły mnie również rany na nadgarstkach Rose, bo ile wiem to nie wróży nic dobrego. Bardzo prawdopodobne, że jest ona wcieleniem kogoś tam i męczą ją wspomnienia podczas snów. Możliwe również, że ktoś używa na niej jakiejś magii i zmusza do przeżywania takich snów... chociaż sama do końca nie wiem, mam wiele teorii spiskowych :>
Ten romantyczny nastrój Rosy z Joshą sprawił, że aż westchnęłam wzruszona, a jednocześnie uśmiechałam się jak głupia do ekranu - do czasu gdy Rose miała znów swój dziwny sen, a który sprawił moją zadumę.
Wspaniale piszesz, wręcz tak jak uwielbiam najbardziej - można wczuć się w opowiadanie i przeżywać to samo, co główna bohaterka, a co czasem jest przerażające.
Rozdział wspaniały! Tylko wydaje mi się nieco krótszy od poprzedniego, ale to takie moje marudzenie, bo nie mogę czytać dalej, a co z prawdziwą chęcią bym uczyniła.
Jak zwykle pozdrawiam ^^ i życzę dużo weny, czasu wolnego oraz kieszeń pełną pomysłów!
life-of-heros.blogspot.com
O mamo! Nie spodziewałabym się, że komukolwiek będzie chciało się tracić swój czas, żeby napisać aż taki długi komentarz :P Dziękuję Ci bardzo i cieszę się, że Ci się podobało. Dobrze kombinujesz :D Rozdział jest faktycznie krótki, bo nie lubię przedłużać na siłę i już od początku chciałam go zakończyć w takim momencie. Ale widząc takie komentarze aż chce się pisać. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. :*
UsuńBuziaki, Lenka.
Rozdział boski =) nie mozemy doczekac sie nastepnego !
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszamy do nas
http://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/
Dziękuję! Na pewno do Was zajrzę :)
UsuńHej hej. Miło mi, że mnie tu zaprosiłaś. Cóż szczerzę muszę przyznać, że nie zmarnowałam tu ani minuty. Zaczęcie dla mnie jakiegoś opowiadania jest trudne. Ciężko mi wejść w świat postaci i wydarzeń przedstawianych. Mimo to Ty ujęłaś mnie od pierwszego zdania, ba od pierwszej litery. Co z tego, że nie lubię fantastyki. Co z tego, że nie lubię zagranicznych imion. Co z tego, że jestem cholernie zazdrosna, bo masz tak zajebisty talent. (przepraszam innych słów nie da się użyć) Co z tego? A to, że w tym przypadku nawet w najmniejszym wypadku mi to nie przeszkadza. Jest tak genialnie, że rozpłynęłam się w Twoim tekście. Styl, doskonałe użycie słów, zdania lepsze niż w niejednej książce i lekkość urzekły mnie do granic możliwości.
OdpowiedzUsuńFragmenty snów czytałam z zapartym tchem. Fragmenty z Taylorem z uśmiechem ( z tego coś będzie, ojjjj czuję to w kościach)
Wiem, iż to dopiero 2 rozdział jednak ja jestem już zakochana w tej opowieści. Przypomina mi to mą miłość do gatunku fantastyki z gimnazjum. Może dzięki Tobie dam jeszcze jedną szansę takim lekturom? Kto wie.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
A chciałam tylko dodać, że nie zasługujesz na to aby pisać na blogerze.
Ty od razu powinnaś startować do wydawnictw. Ja na ich miejscu zabijałabym się o takiego pisarza jak Ty.
Jeszcze raz dziękuję, że zaprosiłaś mnie do świata Rose. To więcej niż zwykła historia.
Pozdrawiam
Lili
Ja po prostu nie wiem co mam napisać...
UsuńZatkało mnie, a rzadko to się zdarza. Dziękuję Ci z całego serca! <3
Jeny, co się ze mną dzieje? Rozdział przeczytany trzy dni temu a ja komentuje dopiero teraz... Moje roztrzepanie wychodzi już poza margines ;-;
OdpowiedzUsuńKoniec użalania się. Jeśli ktoś tu ma powody do użalania się to tylko Rose. No bo - powiedzmy sobie szczerze - trochę podziało się w tym rozdziale i nie mogę zaprzeczyć ze mam ochotę walić głową ścianę i krzyczeć "Wiedziałam!" Po prostu zadziałał mój szósty zmysł. Kiedy przeczytałam sobie pierwszy rozdział myślę: „Ale super by było gdyby ten facet i ona mogli se czytać w myślach (czytam teraz „Wizje w mroku”, więc się nie dziw) ^^. Ty gadaj- może ty też jesteś telepatką? ;P
Scena ze snem wydawała mi się dość irracjonalna - w tym dobrym znaczeniu ;) I straszne że ten sen zostawił po sobie ślad w rzeczywistości. Co prawda ponoć jeśli umrzesz we śnie to umierasz w rzeczywistości ale kilka razy już próbowałam i nie wyszło :/ więc dziwne.
Jeszcze bardziej przerażający jest Tylor. Chyba go nie lubię. Ale role w tym może odgrywać także trochę to ze nie podoba mi się imię. Może wydać ci sie to dziwne ale kojarzy mi się raczej z dziewczyną -.- Wiem, wiem - mam chyba nie po kolei w głowie. Za niedługo powiem ze Jezus też była kobietą :)
O czym ja to... A tak. Anna. David. Josh.
Anna chyba nie jest najbardziej opiekuńczą ciotka świata. Ale szczerze? Trochę mnie rozbawiła. Właściwie niewiele powiedziała ani nic takiego nie zrobiła, ale samo przyprowadzenie tego typka do domu wydało mi sie po prostu śmieszne.
David: mam nadzieje ze wstawisz go więcej, bo lubię sarkastycznych przystojniaczków ;D
Josh(przy okazji: ubóstwiam imię :} ) Scena z nim w roli była taka... (Czy ja znam inne słowo?) dziwna. Nie wiem dlaczego ale pomyślałam sobie, że to też była tylko część snu Rose.
Błędów sie nie doszukałam, ale w sumie za bardzo mnie wciągnęła treść, aby skupiać sie na poprawności ;) Mam tylko jedno zastrzeżenie. Krotki. Dlaczego?!!!! Pisz następny dłuższy. Plissuje. :}
To tyle ode mnie. Życzę dużo, dużo, ogromnie dużo weny i pozdrawiam
[Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach?]
Buziaki Inna :•)
Na początku bardzo przepraszam, że jestem tu z opóźnieniem, ale ostatnie tygodnie w szkole nie rozpieszczały...
OdpowiedzUsuńTyle się dzieje!! Przy opisie snu aż mnie ciarki przeszły. Tylko szkoda, że Josh się zmył ;/ Mógł przynajmniej zostawić jakąś wiadomość.
Tyleeeer! Nie wiem czemu, ale już uwielbiam tego gościa! Taki tajemniczy i jednocześnie czarujący. Myślę, że na romansie z matką Rose się nie skończy :))
Trochę dziwna sytuacja z tymi głosami w głowie Rose... Bardzo jestem ciekawa o co chodzi.
Rozdział świetny ♥
Pozdrawiam :*
Ahhh zakochałam się :D Naprawdę !
UsuńTylko martwi mnie , że rozdział był już miesiąc temu, kiedy następny :(
Intryguję mnie Tyler, chyba tylko on wie co dzieję się z Rose, tylko właśnie co się z nią dzieje ?!
Błagam o następny rozdział bo bardzo mnie ciekawi co wydarzy się dalej.
Pozdrawiam !
i-love-you-jack.blogspot.com
Powiem szczerze, że nie wiem jak to się stało, że nie skomentowałam. Rozdział przeczytałam już jakiś czas temu, ale naprawdę czemu nic nie napisałam - nie mam pojęcia. W każdym razie teraz nadrabiam zaległości. A więc...
OdpowiedzUsuńWOW! Nie dziwię się reakcji Rose po obudzeniu. Współczuję jej, to musiało być naprawdę okropne przeżycie. I współczuje też Davidowi, widok matki ze swoim prawie równolatkiem... masakra. I dochodzimy do tajemniczego Tylera. Ciekawa jestem, czy ma coś wspólnego z postacią ze snu Rose, czy to jedna i ta sama osoba. A może on będzie tu tą dobrą postacią. Wciąż bardzo dużo pytań, także mam nadzieję, że wkrótce poznamy odpowiedzi.
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy, Odi.
38 yrs old Structural Analysis Engineer Rycca Shadfourth, hailing from Drumheller enjoys watching movies like "Craigslist Killer, The " and Quilting. Took a trip to Ilulissat Icefjord and drives a Mercedes-Benz 540K Special Roadster. swietny post do poczytania
OdpowiedzUsuń